Będą zmiany w strefie płatnego parkowania. Jest za tanio, a strefa jest za mała.

Analiza funkcjonowania SPP w Kielcach, wykonana na zlecenie MZD przez prof. Andrzeja Szaratę z Politechniki Krakowskiej wykazała ogromne problemy.

Przede wszystkim – za tanio

Jeśli jest dużo, tanich parkingów, wtedy trudno nakłonić do korzystania z komunikacji zbiorowej. Wysoka opłata zmusza do wyboru, czy na pewno opłaca mi się jechać samochodem. To drażliwa sprawa, a opłata parkingowa traktowana jest, jako haracz – mówił profesor Andrzej Szarata. – Miejsce parkingowe to nie jest coś, co każdemu należy się za darmo. A opłata jest za korzystanie z wspólnej, deficytowej przestrzeni – zaznacza.

Profesor Szarata zestawił obowiązujące w Kielcach opłaty za parkowanie – 2 zł kosztuje godzina i 50 zł kara za brak jej, a 3,6 zł bilet autobusowy i 225 zł za brak jego. – To pokazuje, że nie opłaca się jechać komunikacją miejską – mówi.

Jak prywatny folwark

Pomijając parkowanie na zakazach, chodnikach, odbieranie pieszych i rowerzystom ich przestrzeni, to z analizy wynika, że większość parkujących w Kielcach zostawia samochody w strefie płatnego postoju na ponad 5 godzin, czyli przyjeżdżają do pracy a nie załatwić sprawę w mieście. Najbardziej zatłoczona jest część północna strefy, w rejonie Urzędu Wojewódzkiego. Ponad 50 procent parkujących przyjeżdża z ościennych gmin. Dlatego Zarząd Transportu Miejskiego dąży do wprowadzenia niezawodnego systemu przesiadkowego. Mieszkańcy ościennych gmin będą mogli zostawiać swoje samochody na obrzeżach miasta, parkingach P&R lub parkingu przy Dworcu Autobusowym. Następnie każdy z kierowców będzie przesiadać się na komunikację zbiorową.

Brak rotacji na parkingach

Aby strefa spełniała swoją rolę, to jej napełnienie powinno wynosić do 85 procent. Ta zasada jest przyjęte na świecie. Jeśli opłata jest dobrze dopasowana to 15 procent miejsc jest wolna. A kierowca, który przyjeżdża na chwilę może zaparkować w centrum. W Kielcach rotacja samochodów jest bardzo mała. Większą może wymusić tylko wyższa opłata.

Profesor wyjaśnia, że w czasie analizy wraz ze swoim zespołem, zapytali 830 kierowców, jaką opłatę za parkowanie są w stanie znieść. W strefie jest to 4 zł, wyższą stawkę mało kto zaakceptował, a poza nią kierowcy dopuszczają opłatę do 3 zł. Podkreślił, że w Kielcach sporo miejsc parkingowych jest niewłaściwie oznakowana i bardzo dużo nieprawidłowo zaparkowanych samochodów, co wiąże się ze słabą egzekucją

Radni podzielni

Głos zabrało kilku radnych. Radna Agata Wojda widzi potrzebę zmian w SPP. Prędzej czy później będziemy musieli zwiększyć opłaty w strefie parkowania, aby zwiększyć rotacje samochodów. Także poszerzenie strefy płatnego parkowania jest koniecznie, aby uwolnić z ulic dużą liczbę samochodów, a zmotoryzowanych korzystających z parkingów obciążyć niewielką opłatą – mówi Radna.

Jak zawsze, przeciwko rozwojowi staje Radny Kamil Suchański: moim zdaniem podejmowanie teraz(w czasie epidemii – dop. red.) takich kroków jak powiększenie strefy czy zmiany opłat jest niewłaściwe. Niewiedzieć czemu, Radny krytykuje wszystkie propozycje zmian w transporcie publicznym, począwszy od strefy płatnego parkowania, kończąc na zmianach w siatce połączeń.

Ciosem dla SPP było wprowadzenie bezpłatnych 45 minut parkowania. Podczas, gdy wszystkie miasta wojewódzkie w Polsce, ale i Europie walczą o usuwanie aut ze ścisłego Centrum, Kielce wprowadzają bezpłatne parkingi i narzekają na spadającą liczbę pasażerów komunikacji miejskiej. Problemem okazują się niestety niektórzy Radni Miejscy, którzy uznając się za specjalistów tworzą wokół komunikacji miejskiej dziwny wizerunek odpychający kielczan od autobusów.

Profesor Szarata odparł ataki Radnego dość krótko: Patrzenie wyłącznie z punku opłaty za parkowanie jest błędne. Proponujemy również wprowadzenie więcej linii autobusowych do centrum i wyznaczenie większej liczy przystanków – przypomniał profesor. – Słyszę tu stanowisko, realizujmy najpierw różne pomysły, a potem podnośmy opłaty za parkowanie. To jest błędne koło, a mieszkańcy przez lata będę musieli walczyć o miejsca parkingowe. Czekanie to sytuacja patologiczna. Zawsze jest jakiś powód do wymówki, żeby nie podnosić opłat, a w tym czasie centrum nadal będzie się degradować