MPK rujnuje kielecką komunikację miejską? ZTM rozkłada ręce, bo… MPK nie chce zmian dobrych dla pasażerów.

Kolejna odsłona skandalicznego mataczenia i naginania prawdy przez jedynego słusznego przewoznika. ZTM wydaje oświadczenie.

Problemy z zatłoczonymi autobusami

Od kilku dni MPK znalazło sobie nowe pole, na którym może szerzyć swoją dość dziwną politykę transportową. W związku z reformą rządu PiS w szkołach powstały tzw. „podwójne roczniki”. Efekty są odczuwalne nie tylko dla samych uczniów i nauczycieli, ale również dla pasażerów komunikacji miejskiej. W godzinach kumulacji dojazdów do szkół oraz zakończenia lekcji, autobusy – zdaniem MPK – pękają w szwach, a pasażerowie zostają na przystankach, bo nie mieszczą się do pojazdów. O sytuację miejski przewoźnik oskarża miasto, gdyż jego zdaniem jest to efekt zmian w rozkładach i cięcia kursów, które w rzeczywistości nie miały miejsca.

MPK skutecznie, za pomocą sprzyjających sobie mediów prowadzi propagandę, w której jasno oskarża miasto o aktualny stan w komunikacji miejskiej.

Jak się okazuje, ZTM doskonale zna ten problem, ale wygląda on dużo inaczej, niż prezentuje go sam przewoźnik.

Temat tzw. podwójnego rocznika był znany w Zarządzie Transportu Miejskiego w Kielcach na długo przed wprowadzeniem pierwszego etapu remarszutyzacji, a zmiany zaproponowane oraz wprowadzone przez ZTM miały na celu reakcję na takie właśnie zagrożenie i naszym zdaniem spełniają stawiane założenia – wyjaśnia rzecznik prasowy ZTM, Paweł Jańczyk.

ZTM chciał zwiększyć częstotliwość, ale MPK nie…

W większości miast, w których funkcjonuje komunikacja miejska, tworzone są tzw. „brygady szczytowe”, są to dodatkowe autobusy/tramwaje, które wyjeżdżają z zajezdni tylko w godzinach porannego i popołudniowego szczytu, a następnie wracają do zajezdni. Funkcjonują one na najbardziej zatłoczonych ciągach komunikacyjnych i liniach wymagających dodatkowych pojazdów.

Problem zbyt dużych napełnień w autobusach występuje w godzinach porannych (dojazdy do szkół) oraz w czasie kumulacji zakończenia zajęć szkolnych – wyjaśnia nam Paweł Jańczyk z ZTM.  Sytuację tę można rozwiązać wprowadzając tzw. brygady przerywane (szczytowe dop. red.), czyli dodanie w newralgicznych godzinach dodatkowych kursów, a następnie ich zjazd do bazy. Na takie rozwiązanie, pod groźbą strajku, nie zgadza się Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji – dodaje rzecznik.

Dlaczego MPK nie zgadza się na brygady szczytowe? Bo dla przewoźnika, są to dodatkowe koszty. Przypomnijmy słowa Prezes MPK, na łamach Radia Kielce: „.[…]efekt działalności instytucji (ZTM dop. red.) doprowadził do ograniczenia linii i cięcia wozokilometrów”. Stawimy pytanie: Kto doprowadza do ograniczeń na liniach? Czy na pewno jest to ZTM?

MPK chciało zmniejszenia ilości kursów!

Najlepszym przykładem są ostatnie zmiany wprowadzone przez ZTM. Pierwsza wersja rozkładu linii numer 2 zakładała kursy co okołom 15-16 minut. Dziennie autobusy wykonywały na tej linii 146 kursów. To nie podobało się MPK, gdyż przerwy – o które przecież tak walczy poseł związany z PiS i MPK – zdaniem przewoźnika były… za długie. Kuriozalna sytuacja, w której sami kierowcy pisali do ZTM, żeby przywrócić poprzedni rozkład dwójki niestety nic nie zmieniła. ZTM musiał wprowadzić korekty w rozkładzie i tak, ze 146 kursów zostało tylko 133, a częstotliwość kursowania znacznie spadła. To właśnie na tej linii ZTM odnotowuje aktualnie duże obłożenia pasażerskie.

Fałszywa narracja nawołuje do bojkotu

Który pasażer nie denerwuje się, gdy jedzie w ścisku, bez klimatyzacji, w dusznym autobusie? Za taki stan rzeczy należy podziękować miejskiemu przewoźnikowi. Niestety ten, dość skutecznie, bojkotuje pasażerów przeciwko miastu. Naginanie prawdy pojawiające się w propagandowej gazetce „Pasażer” oraz w sprzyjających mediach sprawia, że pasażerowie poważnie zastanawiają się kogo oskarżyć o problemy w komunikacji miejskiej. Niestety winny jest tylko przewoźnik, który chce wycofania wszystkich zmian wprowadzonych w rozkładach jazdy. Zdaniem MPK autobusy nie muszą kursować często, kierowcy nie muszą mieć długich przerw, za to najważniejsze, żeby do ich kasy trafiło jak najwięcej pieniędzy.

Kielce po raz kolejny stały się pośmiewiskiem na skalę kraju. W każdym dużym mieście przewoźnicy i organizatorzy komunikacji łapią się za głowę, gdyż nigdzie nie dochodzi do tak kuriozalnej sytuacji, w której firma wykonująca przewozy na zlecenie miasta (MPK) zatrzymuje jakiekolwiek zmiany w rozkładach i dyktuje to, jak ma wyglądać komunikacja miejska.

MPK jest operatorem transportu w Kielcach, który na podstawie określonych umów zobowiązany jest do wykonywania usług zgodnie z zaleceniami Zarządu Transportu Miejskiego. Komentowanie przez przedstawicieli MPK w mediach sytuacji związanej z komunikacją i fałszywe stawianie w złym świetle Zarządu Transportu Miejskiego czy władz Kielc jest niedopuszczalne. Naszym zdaniem takie działania nie służą poprawie jakości komunikacji w Kielcach, lecz mają na celu tylko i wyłącznie spowodowanie zamieszania oraz eskalację negatywnych emocji – kończy swoje oświadczenie ZTM.