Problem mają mieszkańcy Czarnowa, ale również Posłowic i Sukowa. Od blisko miesiąca obowiązuje nowy rozkład jazdy linii numer 2, który został dość mocno „okrojony”. Jak się okazuje, winny jest przewoźnik, który uważał, że rozkład… ma na celu zniszczenie spółki.
Bo przerwy były za długie
Wydawać by się mogło, że MPK chce dbać o swoich pracowników. Nic bardziej mylnego. Zarząd Transportu Miejskiego został zmuszony do zmniejszenia częstotliwości kursowania linii numer 2, bo… przerwy na jednej z brygad były za długie.
Po wprowadzeniu pierwszego etapu remarszrutyzacji, ZTM zaczął dążyć do uzyskania optymalnej częstotliwości kursowania na większości linii autobusowych. Po likwidacji linii numer 40, jej kursy przejęła linia numer 2 i ostatecznie otrzymała stałą częstotliwość z kursami co około 16 minut. Taki rozkład funkcjonował do końca sierpnia, ale od początku krytykowany był przez władze MPK, choć chwalili go kierowcy, gdyż linia miała długie przerwy i żadnych opóźnień.
Rozkład linii numer 2 docelowo został zaprojektowany w 16-minutowych taktach, dziennie na tej linii pojawiało się 146 kursów. Na prośbę MPK, takty na tej linii zostały zlikwidowane, a dzienna liczba kursów zmniejszyła się o 13 – wyjaśnia Zarząd Transportu Miejskiego
Pod groźbą strajku i porzucenia pasażerów i mieszkańców miasta przez przewoźnika, ZTM został przyparty do ściany i zmuszony do ułożenia rozkładu tak, jak podoba się to MPK.
O co właściwie poszło? O przerwy. Autobus, który stoi na pętli nie „zarabia” – w prostym tłumaczeniu, miasto płaci za kilometry, czyli wtedy gdy autobus jeździ. Kierowca stojący na pętli dostaje wynagrodzenie od MPK, ale MPK nie dostaje wynagrodzenia od miasta. Jest to oczywiste, gdyż nie wykonuje pracy dla miasta, a jedynie oczekuje na swój kurs. Jedna z brygad „dwójki” miała około 40 minut przerwy na jednej z końcówek. Była to brygada, która utrzymywała wysoką częstotliwość kursowania i takt w rozkładzie jazdy. Właśnie to nie podobało się posłowi Latosińskiemu i prezes MPK, bo „autobus ma na siebie zarabiać, a nie stać” – mówili zgodnie oboje w sprzyjających mediach. Jak się okazuje, takie – a nawet dłuższe – przerwy dla kierowców są normalnością w wielu miastach.
To co normalne w całym kraju, w Kielcach jest atakiem na spółkę
Przez lata MPK przyzwyczaiło się, że rozkłady były robione dla nich. „Bo Staszek może być w pracy najwcześniej na 4:38, a ten nie ma samochodu, więc nie dojedzie, tutaj za długa przerwa, a tutaj chcemy mieć płacone za zjazdy” – tak wyglądała polityka transportowa ówczesnego prezydenta miasta. Od czasu zmian w Urzędzie Miasta, jak i samym Zarządzie Transportu Miejskiego, przewoźnik, będący jednocześnie stajnią polityków PiS, atakuje z każdej możliwej strony, bo nagle ich pozycja „polityczna” osłabła. Przestali mieć realny wpływ na władze miasta, tworzenie rozkładów jazdy i politykę transportową miasta, ale przede wszystkim zaczęli być traktowani zgodnie z zapisami umowy.
Będzie petycja
Mieszkańcy Posłowic, Czarnowa i Sukowa chcą przywrócenia poprzedniego rozkładu dwójki i będą zbierać podpisy w tej sprawie.