Ograniczenia z powodu pandemii i korekty trasy linii aglomeracyjnej. Rząd dokonuje rzezi na transporcie publicznym.

Zawieszone 31 października zerówki prędko do nas nie wrócą. To efekt rozwijania się drugiej fali zakażeń koronawirusem i wprowadzania kolejnych obostrzeń. Na dworzec autobusowy ZTM skieruje kolejną aglomeracyjną linię.

Kolejne ograniczenia

Wprowadzone 31 października ograniczenia w kursowaniu linii 0W oraz 0Z zostaną niestety przedłużone do odwołania. Są to pierwsze tej jesieni ograniczenia w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej związane z kolejną falą zakażeń. Wszystko jednak wskazuje na to, że jest to dopiero początek cięć oferty przewozowej.

Autobusy niestety świecą pustkami, a budżet miasta nie jest z gumy. Problemem jest również zaplecze kadrowe przewoźnika, które z dnia na dzień coraz bardziej kurczy się z powodu wykrytych zakażeń, bądź przymusowej kwarantanny.

Linia 45 na Dworzec

Już od soboty, 7 listopada zmieni się trasa linii aglomeracyjnej 45. Zgodnie z zapowiedziami, ZTM skieruje autobusy tej linii na Dworzec Autobusowy. Jest to kolejny etap ujednolicania i porządkowania siatki połączeń. Dzięki tej zmianie, mieszkańcy Baranówka, Dymin, ale i również Bilczy oraz Morawicy otrzymają bezpośrednie połączenie z dworcami kolejowym i autobusowym, które są ważnymi punktami odniesienia w podróżach. Do linii 45 dołączą niedługo kolejne linie aglomeracyjne.

Drastyczne wpływy z biletów

Na dobrze funkcjonujący transport publiczny wpływa zrównoważone finansowanie tj.: środki przeznaczone przez miasto z budżetu – w 51 proc., jak i koszt ponoszony przez pasażerów za zakup biletów – w 49 proc. Komunikacja miejska w Polsce jest w całości dotowana, czyli nie przynosi zysków. Osiągnięcie podanego stosunku finansowania funkcjonowania komunikacji miejskiej przyczynia się do utrzymania wysokiej jakości usług świadczonych przez komunikację miejską, jak i zachowania dużej częstotliwości kursowania autobusów.

W chwili obecnej, około 75-80% kosztów funkcjonowania transportu miejskiego w Kielcach, jest finansowane z budżetu miasta. Niewielki odsetek pokrywają wpływy z biletów co sprawia, że system komunikacji staje się kompletnie niewydolny i zależny od finansów.

Z całą pewnością złe, a wręcz najgorsze od niepamiętnych czasów, są wyniki sprzedaży biletów. Od 2003 roku, kiedy ZTM powstał, to może tylko w 2003 i 2004 były takie wpływy – przyznaje dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego, Barbara Damian.

Miasta, od pierwszej fali epidemii apelują do rządu o wsparcie samorządów w kwestii transportu publicznego. Jednak zamiast pomocy, komunikacja miejska każdorazowo otrzymuje coraz to większy cios.

Rząd dokonuje rzezi transportu publicznego

Na świecie są różne programy refundowania wyższych kosztów komunikacji miejskiej przez rządy. Pomoc finansowa od rządu – już druga w tym roku – była konieczna w Londynie, w związku ze spadkiem przychodów w efekcie zmniejszonej liczby pasażerów, co z kolei było spowodowanie restrykcjami wprowadzonymi w celu zatrzymania koronawirusa. Po wprowadzeniu lockdownu w marcu przychody TfL spadły o 90 proc., wskutek czego w maju spółka dostała od rządu 1,6 mld funtów w ramach półrocznego pakietu pomocowego. Polskie samorządy mogą o czymś takim tylko pomarzyć. Rząd PiS mimo szumnych zapowiedzi i programów nie zdołał zrobić kompletnie nic, oprócz zniszczenia kraju. Nie zdołał też uratować upadających PKS-ów, nie pomógł w żaden sposób polskim przewoźnikom i lotniskom.

Rzecznik rządu Piotr Müller podkreślał na antenie telewizji Polsat, że nowe ograniczenia dotyczące kin, teatrów czy galerii handlowych wynikają z chęci ograniczenia mobilności. Zasugerował przy tym, że to w transporcie publicznym może dojść do zakażenia koronawirusem

W kolejnym rozporządzeniu proponuje zapis, że z siłowni, kin, teatrów, pubów etc. może skorzystać tylko ta osoba, która uda się do nich samochodem. Dokonujemy niestety rzezi na transporcie publicznym – odpowiada portalowi transport-publiczny, z bólem Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.