Skandaliczne zajście z jedną z pracujących w MPK kobiet. Prowadząca wyrzuciła pasażerów z autobusu, bo miała opóźnienie i… pojechała bez nich na pierwszy przystanek.
ZTM stracił cierpliwość
ZTM nie kryje oburzenia tą sytuacją. W rozmowie z Gazetą Wyborczą, Dyrektor ZTM Tomasz Szymkiewicz mówi, że zgodnie z danymi z monitoringu, o godzinie 7.14 autobus przyjechał na końcowy przystanek na pętlę na Bukówce z 17-minutowym opóźnieniem. Od razu wyjechał na kolejny kurs. W tym momencie miał już 13 minut opóźnienia.
Dyrektor ZTM dodaje, że kilkunastominutowe opóźnienie autobus wciąż notował na kolejnych przystankach tego kursu i nagle na przystanku obok szkoły podstawowej na alei Solidarności kierująca wyprosiła pasażerów. Autobusem podróżowało wówczas kilkadziesiąt osób.
Do akcji wkroczyło kieleckie MPK i… zaczęło mataczenie. Zdaniem Prezes MPK autobus miał awarię i zjechał do zajezdni. Tymczasem Śreniawska zapomniała, że… autobusy mają monitoring.
Dyrektor ZTM skontrolował dalszy przebieg trasy. Ten autobus pojechał po trasie linii nr 34 i nie zatrzymując się na żadnym przystanku, dojechał do końcowego na pętli przy ulicy Pileckiego. I stamtąd wyjechał na kolejny kurs. Już zgodnie z planem – mówi Tomasz Szymkiewicz.
Dyrektor ZTM uznał cały kurs za niewykonany i oprócz braku wynagrodzenia na przejechane kilometry, na MPK została nałożona kara umowna w wysokości 500zł.
Mijania się z prawdą ciąg dalszy
To kolejna niedopuszczalna w zadaniu publicznym sytuacja. Miejski przewoźnik kompletnie ignoruje pasażerów oraz zapisy umowy. Brak jakiejkolwiek punktualności, manipulacja opinią publiczną i łamanie warunków umowy to codzienność dla MPK i jego pracowników.
Niebawem Święto Kielc – może tym razem autobusy również nie wyjadą na ulice, bo o północy będą korki?
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce / Marcin Batóg