Media sprzyjające władzy w kraju mają niezłą pożywkę. Część społeczeństwa, przyzwyczajona do stagnacji w siatce połączeń wieszają psy na Zarządzie Transportu Miejskiego za likwidacje „ich ulubionej linii”. Jak jest na prawdę? Weryfikujemy sytuację kreowaną przez kieleckie publikatory.
Afera na Dobromyślu
„Mieszkańcy protestują!” czytamy na stronie jednej z kieleckich rozgłośni radiowych. Chodzi o likwidację linii 39 i zastąpienie jej kursów przez trzy inne linie autobusowe. Łopuszniańską i Zalesie obsługuje linia 28 ze znacznie zwiększoną częstotliwością; Dobromyśl i Aleksandrówkę w dalszym ciągu linia numer 1, a ciąg do Os. Na Stoku i Os. Świętokrzyskiego obsługiwany jest relacjami przesiadkowymi.
Koronny kielecki argument, w odpowiedzi na pytanie:
Dlaczego linia 39 powinna zostać?
– […]bo jeździliśmy nią bez przesiadek przez całe miasto
Linia kursowała średnio co półtorej godziny (w weekendy rzadziej) i wykonywała znikomą pracę przewozową. Z uwagi na to, że pokrywała się ona z trasą wielu linii autobusowych, a w tym linią 35, która kursuje z wysoką częstotliwością, podjęto decyzję o likwidacji „39-ki”. Przy obecnych rozkładach, pasażerowie mają do dyspozycji bezproblemowe i szybkie przesiadki i to bez konieczności nadkładania dodatkowym metrów czy kilometrów.
Oddajcie czwórkę!
Druga z rozgłośni radiowych skupiła się na innym, wyimaginowanym problemie. Obecne zmiany w siatce połączeń dążą do zaspokajania potrzeb wszystkich mieszkańców Kielc, a nie pojedyńczych jednostek. Na arenie krajowej Kielce znane są z ogromnej liczby linii autobusowych i fatalnej częstotliwości kursów, co przekłada się na niską jakość. Zgodnie z założenia Planu Transportowego opracowanego przez Politechnikę Krakowską, ZTM dąży do optymalizacji, ujednolicenia i uporządkowania siatki połączeń stawiając (zgodnie z dokumentem) na szybkie, krótkie i częste połączenia. Nie chodzi o liczbę linii, a o liczbę kursów – to ona decyduje o dostępności i jakości transportu zbiorowego.
Jednym z lepszych argumentów, jaki dziś przeczytacie, jest ten mający przekonać nas o potrzebie przywrócenia kursów linii numer 4 na ul. Szczepaniaka.
przystanek tej linii funkcjonował tam od lat 50. XX wieku
A jeżeli coś istniało „od zawsze” to przecież nie może się zmienić? ZTM został przyparty do ściany przez nie znających tematu dziennikarzy, mających swoją chwilę w ataku na służby miejskie. Nikt nie zwrócił uwagi na propozycje ZTM w rozwiązaniu problemu po likwidacji „czwórki”, a te są istotne.
Wzmocnienie linii 44 i 113. Obecnie wspomnianym odcinkiem ul. Szczepaniaka kursują dwie linie: 44 oraz 113. Zgodnie z decyzją ZTM, będą prowadzone rozmowy z mieszkańcami tak, aby dopasować rozkłady tych linii do ich potrzeb. Jednocześnie możliwe będzie zwiększenie częstotliwości kursów linii 113. Takie rozwiązanie zapełni lukę, która mogła powstać po „zabraniu” kursów linii 4.
Dodatkowy przystanek. W odpowiedzi na bezpodstawne zarzuty wobec ZTM, urzędnicy wysnuli jeszcze jedną propozycję. Chcą ostatecznie umożliwić, dla upartych, skorzystanie z kursów czwórki, zostanie utworzony nowy przystanek w okolicy skrzyżowania al. Na Stadion i ul. Szczepaniaka (przy Instytucie Pamięci Narodowej), w konsekwencji wszyscy chętni będą mogli skorzystać z tego przystanku i kursów linii.
Niezrozumiałe bicie piany przez nieznających tematu dziennikarzy ma jedynie na celu zdyskredytowanie władzy i pracowników Zarządu Transportu Miejskiego. Przy planowaniu zmian, ZTM musi brać pod uwagę potrzeby ogółu mieszkańców, ale również względy ekonomiczne i obecną wiedzę na temat rozwoju transportu publicznego.