Walczymy o nowe przejścia dla pieszych. Kielce spychają ludzi do podziemi, a inni wyznaczają „zebry”.

Mieszkańcy żalą się na absurdalne i dysfunkcyjne przejście podziemne przy al. IX wieków Kielc. To absurd. Podczas, gdy inne miasta wytyczają przejścia dla pieszych i likwidują te podziemne, Kielce spychają mieszkańców pod ronda. 

Przejścia podziemne i kładki są niewątpliwie trudnym elementem przestrzeni ruchu pieszego, choć w Polsce wciąż dominuje myślenie o tym, że spychanie ludzi do podziemi służy zwiększaniu ich bezpieczeństwa. Wiele miast gotowych jest zainwestować miliony złotych na ich remonty, ponieważ przejścia te pozostają wciąż rodzajem mylnie pojętego symbolu nowoczesności miast.

Zero bezpieczeństwa, zero logiki

Stanowcza większość miast w Polsce, i na świecie, rezygnuje z podziemnych przejść dla pieszych i rowerzystów. Ludzie buntują się i wolą łamać przepisy niż schodzić do tuneli, w których nie mogą czuć się bezpiecznie ani komfortowo. Przejście pod rondem Herlinga-Grudzińskiego powstało stosunkowo niedawno. Od samego początku miło problemy z wandalami i zalewaniem przez wody gruntowe. Bo kto normalny, robi przejścia podziemne na takim terenie, w ogóle kto normalny robi przejścia podziemne? Dlaczego nie puściliśmy pod ziemią samochodów, a na rondzie nie zrobiliśmy przyjaznego dla mieszkańców „zielonego” centrum z fontannami? Nowe przejście, mimo młodego wieku, wyglądem odstrasza bardziej niż to pod dworcem kolejowym. Brak monitoringu, w połowie nie działajcie oświetlenie oraz osoby załatwiające tam swoje potrzeby fizjologiczne – tak wygląda centrum miasta Kielce, które powinno tętnic życiem. Nocą zaś brakuje odważnych, którzy przeszliby przez to przejście. No… może „dresiarze” i inne podobne mało ucywilizowane osobniki z tzw. „marginesu”.

Co na to architekci i specjaliści? 

Przejścia podziemne pojawiły się w latach 60. i 70. ubiegłego wieku jako przejaw modernistycznych teorii rozdzielenia ruchu pojazdów i pieszego. Przejścia podziemne upłynniały ruch drogowy i zwiększały przepustowość ulic, co jednak zwiększało też hałas i zanieczyszczenia powietrza – pisze Jacek Pudło, specjalista z portalu Transport Publiczny. Obecnie odstępuje się od budowy przejść podziemnych na skrzyżowaniach. Bardziej wskazane jest stosowane przejść w poziomie jezdni, co ułatwia pieszym przekraczanie jezdni i ułatwia poruszanie się w centrach miast, gdzie inwazyjny ruch samochodów powinien być ograniczany. Również ruch rowerowy jest ułatwiony, jeśli nie występują przejścia podziemne ze schodami. – wyjasnia. 

Przejścia podziemne są kosztowne w eksploatacji, wymagają stałego utrzymywania oświetlenia, sprzątania, konserwacji konstrukcji. Sprawdzają się tylko w większych miastach przy dużym ruchu pieszym. Przejścia podziemne wybudowane w miejscach o małym ruchu pieszym są skrzętnie omijane. Stanowią, niestety, doskonałe miejsce dla dokonania małych grabieży, czasem pełnią rolę toalety dla marginesu społecznego, czasem jest to miejsce przebywania bezdomnych. Często tez ulegają dewastacji.

W centrach miast zalecana jest rezygnacja z tuneli

Przejścia w poziomie ulicy wpływają na uspokojenie ruchu i ograniczenie przepustowości dróg w centrach miast, stosowane są więc jako element ograniczający liczbę samochodów wjeżdżających do śródmieścia. W centrach miast zalecana jest wręcz rezygnacja z przejść podziemnych i kładek na rzecz przejść w poziomie jezdni – tak aby przekraczanie ulic było łatwiejsze dla pieszego i rowerzysty, co poprawia jakość przestrzeni miejskiej.

Piesi mają chodzić po ziemi, takie jest założenie każdego nowoczesnego systemu komunikacyjnego, natomiast jeśli chce się cokolwiek schować to może raczej samochody. Nikt już takich rzeczy nie buduje z wielu powodów. M.in. dlatego że są to przedsięwzięcia dużo bardziej kosztowne niż sprawne uregulowanie przejścia dla pieszych i uspokojenia transportu. Poza tym nikt takim przejściem podziemnym nie chce chodzić po zmroku – wyjaśniał swego czasu dr Andreas Billert, niemiecki specjalista od rewitalizacji, wykładowca Uniwersytetu Viadrina.

Gdzie chcemy przejść?

Na sam początek, w pobliżu ronda Herlinga-Grudzińskiego, na al. IX wieków Kielc. Nie wymaga ono dużych nakładów finansowych, ani sygnalizacji świetlnej. Doskonale połączy również drogę rowerową, którą przecina al. IX wieków Kielc, a biegnie ona aż do Parku Staszica. Drugie przejście, już ze światłami, na ul. Żelaznej, przy „nowym” skrzyżowaniu z ul. Gosiewskiego. O ile przejście po stronie ul. Gosiewskiego jest, o tyle pod stronie ul. Żelaznej go brakuje. Jeżeli uważasz, że gdzieś powinno powstać przejście dla pieszych, napisz o tym w komentarzu!

Nowy przystanek przy dworcu?

Wraca również temat przystanka autobusowego na wysokości dworca kolejowego, przy ul. Żelaznej, na samym końcu ul. Sienkiewicza. Będziemy o niego walczyć dopóki, dopóty tam nie powstanie. Idealne miejsce dla nowej wiaty, to właśnie koniec ul. Sienkiewicza, tuż przy przejściu podziemnym do dworca. Wpłynie to znacząco na jakość komunikacji w tym miejscu,, a dodatkowo wpłynie na uspokojenie ruchu.

Czy proponowane przejścia i przystanek powinny powstać?

Zobacz, jak głosują inni

Loading ... Loading ...