Podsumowanie rządów Wojciecha Lubawskiego, z punktu widzenia pasażera komunikacji miejskiej.
Dziś chcielibyśmy podsumować mijającą – i mamy nadzieję ostatnią – kadencję Wojciecha Lubawskiego. Wybitne osiągnięcia i niezrozumienie tematu przez prezydenta, skutecznie zniechęciły kielczan do korzystania z transportu publicznego.
16 lat zaniedbań
Od 2002 roku, Wojciech Lubawski ciągnie nasze miasto na dno – dosłownie i w przenośni. Tragedia demograficzna i wyludnianie się, zanieczyszczone powietrze, zmarnowane inwestycje, katastrofalny stan nawierzchni ulic, kilkadziesiąt tysięcy wyciętych drzew i oczywiście słynny beton – tak można podsumować ten przykry dla miasta okres.
Stolica województwa świętokrzyskiego posiada 68 linii autobusowych tylko cztery z nich kursują z wystarczającą częstotliwością. Nikogo nie trzeba przekonywać o priorytetowym traktowaniu dwóch osiedli miasta, do których autobus odjeżdża co kilka minut.
No dobrze, mamy aż 68 linii autobusowych, przecież im więcej tym lepiej! Nic bardziej mylnego…
Tabor przewoźnika nie jest z gumy. Określona, dość niska liczba pojazdów sprawia, że większość linii nie może kursować częściej niż 2 razy w godzinie. Im więcej linii, tym niższa ich częstotliwość kursowania. Im więcej linii, tym więcej pokrywających się połączeń i „stadnych” kursów, z których słyną Kielce.
Ile linii to optimum?
Ciężko określić to od razu. Kielce potrzebują przebudowy istniejącej siatki połączeń. Może ciężko w to uwierzyć, ale 90% rozkładów jazdy nie była modyfikowana od lat 80-tych! Liczne opóźnienia, przepełnione albo całkowicie puste autobusy są codziennym obrazem kieleckiej komunikacji miejskiej.
Najlepsza komunikacja w Polsce?
Zapewne pamiętacie wspaniały i „rzetelny” ranking czasopisma „Wspólnota”, w którym okrzyknięto transport publiczny w Kielcach, za najlepszy w Polsce! Był to przykład idealnego robienia wody z mózgu czytelnikom, a kryteria do rankingu dobierały prawdopodobnie przedszkolaki.
Ranking wziął pod uwagę aspekty, które nie są najważniejsze dla pasażerów. Jako pierwsze brano pod uwagę liczbę pojazdów niskopodłogowych, jako drugie średni wiek taboru, jako trzecie koszt przejazdu od centrum do najdalszego przystanku, jako czwarte liczbę biletów zakupiona za najniższą krajową pensję.
Nic dziwnego, że ranking zakwestionowały największe miasta w kraju. Dlaczego nie wzięto pod uwagę częstotliwości kursów? Możliwości podróżowania nocą? Synchronizacji kursów? Dojazdu do peryferii miast? Ciekawych rozwiązań taryfowych? – to pytania, które pojawiały się podważając rzetelność badania.
Oczywiście, koszt biletów jest ważny, ale co pasażerom daje tani bilet, skoro autobus kursuje raz na godzinę? Co pasażerom daje niskopodłogowy pojazd, skoro rozkład nie jest dostosowany do ich potrzeb? Co pasażerom daje niski, średni wiek taboru, skoro w nocy nie dojadą do domu komunikacją miejską?
Coraz mniej pasażerów korzysta z komunikacji miejskiej i nie jest to ogólnopolska tendencja. Specjaliści zgodnie twierdzą, że można wpłynąć na spadek liczby pasażerów i podają wiele przykładów. Co oznacza spadek liczby pasażerów? To mniejsza wpływy z biletów, czyli droższe utrzymanie komunikacji miejskiej z pieniędzy podatników…
Układ prezydencki trzeba rozbić!
Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, jak szkodliwy dla pasażerów jest układ pomiędzy prezydentem Lubawskim a MPK Kielce. Skrywane tajemnice o anulowanych, słusznie nałożonych karach, brak właściwej kontroli przewoźnika, autobusy niespełniające wymagań, mocne naginanie zapisów umowy, najniższe w skali kraju kary dla przewoźnika i wreszcie głośny przetargowy przekręt, który będzie kosztować kielczan 53 mln zł.
Odkąd uruchomiliśmy narzędzie do zgłaszania problemów w komunikacji miejskiej, liczba kar nakładanych na MPK zwiększyła się o 100%. Nakładanych, oczywiście nie znaczy nałożonych. Miesięczna kwota, jaką MPK płaci za niedopełnienia obowiązków jest nadal zbyt niska w stosunku do liczby przewinień przewoźnika. Drastycznie niskie kwoty, chociażby za tak poważne naruszenie, jakim jest odjazd przed czasem. Obecnie miasto uznaje, że odjazd do 2 minut przed czasem, jest dopuszczalne. Przykładowo w Krakowie, na większości zadania przewozowego, miasto nie dopuszcza żadnego odjazdu przed czasem! W Kielcach, kara za odjazd przed czasem wynos 100-200 zł, a w Krakowie 1000 zł! Przewoźnik nadal nie kontroluje sam siebie, kierowcy robią co chcą, a panujący układ sprawia, że MPK jest właściwie bezkarne.
Pojazdy niespełniające warunków umowy? Nie ma żadnego problemu. Stosunkowo niedawno informowaliśmy o tym, że umowa z MPK została podpisana bezprawnie, gdyż przewoźnik w chwili podpisywania dokumentu, nie spełnił wymagań stawianych przez miasto. Mowa o kilku autobusach marki MAZ, kursujących na liniach: 0W, 0Z, 6, N1 i N2 – Prezydent na zdjęciu w artykule, siedzi właśnie we wnętrzu tego pojazdu, udając, że nie widzi schodów… oraz o Solarisie, który udaje przegubowca. Te pierwsze, wewnątrz mają schody (stopnie poprzeczne), których nie dopuszcza umowa z miastem, a za ten drugi płacimy jak za przegubowiec, mimo, że nim nie jest. Umowa z MPK nie powinna zatem w ogóle zostać podpisana.
Zachęcamy technologią?
Żeby nie było, że tylko narzekamy, Kielcom nie można zarzucić jednego – faktycznie mamy wiele rozwiązań technologicznych, których wiele miast nie miało, jak je wprowadzaliśmy. Obecnie jesteśmy już daleko za nimi… Tablice koralikowe, montowane w tym roku we wszystkich autobusach, są już praktycznie wszędzie od ponad 5 lat. Ratusz chwali się monitoringiem we wszystkich autobusach, automatami do sprzedaży biletów i oczywiście jest to wspaniałe rozwiązanie i niezwykle poprawia komfort podróży pasażerów. Niestety, władze miasta nie baczą na to, że inne miasta muszą wyposażyć w takie urządzenia znacznie więcej obiektów i pojazdów, więc potrzebują więcej pieniędzy i czasu. Możemy również dodać, że w wielu miastach to na operatorze spoczywa obowiązek zakupu i utrzymania elektroniki. My za unijne pieniądze zrobiliśmy prezent MPK Kielce.
Po co pasażerom elektroniczne tablice na przystankach, skoro autobus odjeżdżający z tego przystanku kursuje raz na godzinę?