Umowa z MPK podpisana w ciemno! Wożą nas autobusy niezgodne z wymaganiami ZTM.

Kilka autobusów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji nie spełnia warunków umowy i Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia. Mimo to od ponad pół roku Zarząd Transportu Miejskiego nie widzi problemu i płaci za nieprawidłowo realizowane usługi.

Białoruskie MAZy nie powinny wyjechać na linie

Mowa o 4 małych, głośnych i nielubianych przez pasażerów autobusach. To pojazdy marki MAZ obsługujące linie 0w oraz 0Z, a także obie linie nocne. Okazuje się, że wskazane autobusy nie spełniają minimalnych wymagań technicznych ustalonych dla autobusów klasy MIDI.

Podstawą do tego stwierdzenia jest umowa podpisana z MPK, która dostępna jest tutaj. Zapisy na stronie 16. i 17. pliku PDF (Strona 8 umowy) stanowią, że każdy autobus musi być niskopodwoziowy, tj.: ma posiadać niską podłogę bez stopni poprzecznych we wnętrzu. Tymczasem każdy z pojazdów ma schody. Autobusy nie powinny być w ogóle dopuszczone do realizacji kontraktu.

Autobus, który został przegubowcem

Już kilka lat temu wprowadzenie tego autobusu do użytku wzbudziło wiele kontrowersji. Chodzi o Solarisa Urbino 15, którym MPK zastąpiło wymagany umową pojazd przegubowy. O sprawie w 2011 roku pisała Gazeta Wyborcza.

W artykule czytamy m.in. o tym, że ZTM dopuścił go w zamian za wycofanie starego Ikarusa i nie uważają tego za naruszenie umowy. Prezes MPK zaś zarzekała się, że Solaris ma wymagane 15 metrów.

Jak się okazuje, wymiarów nie potwierdza specyfikacja techniczna od producenta. Autobus ma długość 14,5 metra długości, a to oznacza, że do minimum warunków technicznych brakuje mu pół metra. Zapis ten nie został zmodyfikowany również w umowie trwającej od lutego 2018 roku, dlatego obecnie MPK zarabia blisko 1,00 zł więcej niż powinno na każdym przejechanym wozokilometrze. Oznacza to wymierne straty dla miasta w wysokości blisko 600 tysięcy złotych rocznie.

W innych miastach takie sytuacje są niedopuszczalne i przewoźnicy za takie naruszenia surowo karani. Rzecznik prasowy warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego wyjaśnił Gazecie Wyborczej, że w specyfikacjach piszą, że autobus ma mieć 18 metrów i jeżeli nawet w zastępstwie puszczane są wozy 15-metrowe, to urząd nalicza karę.

Mercedes, którego nikt nigdy nie widział

W wykazie taboru dopuszczonego przez ZTM znajdziemy jeszcze więcej niespodzianek. Mercedes Benz o numerze bocznym 404 kursujący na komercyjnej linii nr 201. Autobus został dodany do wykazu taboru dla ZTM, ponieważ przewoźnik nie posiadał wymaganej liczby autobusów typu MIDI. Niestety nie spełnia wymagań stawianych przez zapisy umowy. Autobus realizujący kontrakt ZTM musi posiadać pełne wyposażenie i być gotowy do obsługi pasażerów w mieście. Tymczasem pojazd nie posiada kasowników, automatu do biletów, ani wymaganej liczby wyświetlaczy. Autobus nigdy nie wyjechał na linię regularną.

Powyższe informacje dowodzą, że przynajmniej 6 autobusów zostało wprowadzonych do wykazu taboru niezgodnie z prawem, a to oznacza, że MPK w ogóle nie powinno wygrać przetargu, gdyż nie spełniło podstawowego warunku dotyczącego wymaganego taboru. 

Kto dopuścił autobusy do ruchu?

Choć Zarząd Transportu Miejskiego przyzwyczaił nas już do ciągłego przymykania oka na niewłaściwą jakość świadczonych usług przez MPK, to w tym przypadku staraliśmy się uzyskać potwierdzenie, kto i w jaki sposób dokonał odbioru i dopuszczenia autobusów do realizacji nowego kontraktu. Przypomnijmy, że tuż po uruchomieniu kontraktu okazało się, że szyby pojazdów zaklejone są plakatami, czego zabrania SIWZ.  To potwierdza nasze przypuszczenia, że dyrekcja ZTM przyjęła, że wszystko jest w porządku i powierzchownie lub wcale sprawdzono infrastrukturę i zaplecze techniczne, a przede wszystkim tabor. Z odpowiedzi przesłanej do Kieleckiej Platformy Komunikacyjnej wynika, że ZTM nie dysponuje jakimkolwiek protokołem potwierdzającym zgodność oferty MPK Kielce z zapisami umowy.

To oznacza, że urząd podpisał umowę o wartości 650 mln zł bez formalnego potwierdzenia, że MPK jest odpowiednio przygotowane do świadczenia usług. To niebywały skandal.

Tak sprawę dla Gazety Wyborczej tłumaczy Grzegorz Witkowski – rzecznik prasowy ZTM Kielce:

– Przeoczyliśmy to. Na etapie składania ofert nie mieliśmy prawa weryfikować taboru. A później założyliśmy, że złożony wykaz autobusów jest zgodny z naszymi wymaganiami – odpowiada Grzegorz Witkowski z ZTM. Dodaje, że przed podpisaniem umowy z MPK nie sprawdzono autobusów, ponieważ nie przewidywała tego specyfikacja przetargu. Nie zwrócili na to uwagi – Teraz, gdy już o tym wiemy, będziemy oczekiwać od MPK wyjaśnień oraz zmiany pojazdów – zapowiada Grzegorz Witkowski.

Do tematu odniosła się również Elżbieta Śreniawska – prezes MPK Kielce:

– Nie zwróciliśmy na to uwagi. Ale zlikwidujemy ten problem – zapewnia prezes MPK Elżbieta Śreniawska, która dostała już ten sygnał od urzędników. Informuje, że jeszcze w tym tygodniu zostanie wycofany jeden taki autobus, a na jego miejsce wstawiony inny, już bez stopni poprzecznych. – Z finansowego punktu widzenia to nic dla nas nie zmienia. Czasem nawet puszczamy tamtędy dłuższy autobus, ale nie najlepiej się sprawdzają zwłaszcza na podjeździe pod mokrą nawierzchnię ulicy Kapitulnej. Dostosujemy się jednak do polecenia ZTM – mówi Elżbieta Śreniawska.

Będzie kara czy unieważnienie przetargu?

Nie wiadomo, jakie konsekwencje będą miały bezprawne działania urzędników. Zgodnie z katalogiem kar przewoźnik powinien zapłacić 1000 zł kary za każdy dzień, w którym będzie niedostateczna liczba pojazdów niskopodwoziowych. To oznacza, że do dziś ZTM powinien naliczyć przewoźnikowi ponad 160 tysięcy złotych kary. Zasadne jest również pytanie, czy firma, która nie spełniła warunków przetargu powinna nadal świadczyć usługi dla miasta oraz czy kielczanie powinni biernie tolerować panujący między firmami patologiczny układ. Do sprawy wrócimy.