Latosiński znów mija się z prawdą. Oskarża prezydenta i okłamuje pasażerów.

Kolejny felieton, kolejny wywiad i… brednie rozpowszechniane przez posła Bogdana Latosińskiego sprawiają, że pasażerowie tracą zaufanie do władzy i komunikacji miejskiej.

Bo rozkłady są złe

Chyba nikogo nie dziwi już bełkot środowiska skupionego wokół kieleckiego MPK. Szczególnie poseł Latosiński zasłynął w ostatnich miesiącach z mało bystrych wypowiedzi dotyczących zmian w siatce połączeń na terenie miasta.

Odnosząc się do najnowszych rewelacji Bogusia: „bo łączny czas przerw wynosi 32 godziny” – Szanowny Panie Pośle – wieloletni kierowca i „specjalista” nie wie, że ustawa o czasie pracy kierowców przyznaje im prawo do przerwy nie krótszej niż 30 minut (gdy łączny czas prowadzenia pojazdu wynosi od 6 do 8 godz. dziennie) oraz 45 minut (gdy czas ten przekracza 8 godz.)? Przerwy te mogą być dzielone na okresy krótsze, wykorzystywane zgodnie z rozkładem jazdy, pod warunkiem, że jedna z nich trwa co najmniej 15 minut.

Zarząd Transportu Miejskiego w Kielcach wychodząc do pasażerów postanowił, że w miarę możliwości na każdej linii wprowadzany będzie takt ułatwiający korzystanie z przesiadek. Dlaczego? Otóż równomierne rozłożenie kursów i ich synchronizacja w takcie, zapewnia taką samą przesiadkę o każdej godzinie. Oznacza to, że pasażer jadący z punktu A nie musi martwić się o to, czy akurat teraz będzie mógł się przesiąść na linię do punktu B. No, chyba że MPK odjedzie przed czasem…

Kursy dojazdowe i zjazdowe

Zgodnie z umową zawartą pomiędzy MPK i Miastem Kielce (jeszcze za kadencji Lubawskiego i Sosnowskiego) koszty kilometrów dojazdowych i zjazdowych przerzucane są na operatora.

Co to takiego? Są to kilometry wynikające wprost z obsługi komunikacyjnej miasta. Przykładowo zaczynając trasę na osiedlu. Świętokrzyskim, autobus musi do niego dojechać z pętli – wydaje się dość logiczne, ale najwyraźniej dla posła są pewne nieścisłości. Wyjaśniamy więc dalej… MPK podpisało umowę, o którą walczył Pan o nią jak człowiek o utraconych zmysłach, a teraz oskarża Pan miasto i jego władze o atak na spółkę? Kto kogo atakuje?

Kłamstwem jest również stwierdzenie, że na „cięciu” kursów dojazdowych tracą pasażerowie. W umowie nigdzie nie jest zapisane, że nie mogą Państwo zabierać pasażerów kursami zjazdowymi. Zapis wyklucza jedynie możliwość zapłaty za te kursy przez miasto, gdyż nie są uwzględnione w rozkładzie. Wystarczy zajrzeć do innych miast i zobaczyć jak to działa. X-kurs do Żytniej, Y – kurs do Grunwaldzka szpital – to wszystko układane specjalnie pod przewoźnika kończy swój byt na korzyść pasażera, który otrzymuje większą ilość „pełnych” kursów.

Na przykładzie Krakowawszystkie tramwajowe zjazdy do zajezdni oraz wyjazdy z niej są realizowane jako kursy dodatkowe. MPK Kraków nie otrzymuje za nie wynagrodzenia, lecz pojazd jadący po trasie do krańcówki po prostu zabiera pasażerów. Dzięki temu mieszkańcy otrzymują dodatkowe możliwości połączeń. Wszystkie wyjazdy oznaczone są odpowiednią końcówką, a zjazdy nazwą zajezdni (Zajezdnia Podgórze / Zajezdnia Nowa Huta).

To Państwo – władze MPK – nie chcecie wyjść do pasażerów i umożliwić im podróży zjazdami i wyjazdami z zajezdni, bo przecież to dla Was za duże koszty – tak jak uruchamianie klimatyzacji.

Oskarżenia wobec Prezydenta

Działania władz Kielc prowadzą do likwidacji MPK Kielce – alarmuje poseł Bogdan Latosiński – nagłówek rodem z Faktu pojawił się w katolickiej, sympatyzującej z PiS-em rozgłośni EmKielce. Poseł stwierdził, że zmiana wymierzona jest w spółkę i pasażerów.

W celu pokazania irracjonalizmu tego stwierdzenia, należy zadać sobie pytanie – czy chcąc „zniszczyć” jakąś firmę zmieniałbyś trasy i godziny kursowania autobusów?

Od początku wprowadzania remarszrutyzacji, ZTM kieruje się dobrem pasażerów i budżetu miasta, który nie jest z gumy. Urzędnicy dążą do realizacji warunków umowy, w której podana jest konkretne liczba kilometrów, które rocznie wykonywać będzie MPK – obecnie liczba ta była większa o 5% od tej, która określona była w umowie. ZTM zmierza więc do osiągnięcia liczby, która jest zapisana w umowie – w skrócie – do realizowania warunków umowy.

Jedyną stroną, która ma problem z warunkami tego dokumentu jest właśnie spółka MPK – brak jakiejkolwiek punktualności, niewłączanie klimatyzacji bo paliwo drogie, niska kultura prowadzących i fatalny stan techniczny pojazdów. Co najmniej połowa warunków świadczenia usługi została złamana, a na tej podstawie miasto może spokojnie zerwać umowę z MPK – więc nie wychylalibyśmy się Panie Pośle, bo firma może skończyć istnienie szybciej, niż Pan przypuszcza.

Jak oceniasz zmiany w siatce połączeń?

Zobacz, jak głosują inni

Loading ... Loading ...