22 maja grupa Mobilis wniosła czwarte odwołanie od zapisów w przetargu na obsługę komunikacyjną miasta Kielce. Zarzuciła, ponownie, faworyzowanie MPK, gdyż zgodnie z zapisami Mobilis musiałby posiadać pozwolenie od MPK na przejęcie pracowników w przypadku wygranej.
ZTM nie wie, co robi?
ZTM uznał odwołanie Mobilisa, ale po raz kolejny dodał zapisy sprzeczne z wyrokami Krajowej Izby Odwoławczej. Chodzi o punkt, w którym ZTM ponownie żąda podania imion oraz nazwisk przyszłych pracowników składającego ofertę. Przetarg jest warty 600 milionów, a ZTM wypisuje w nim żądania sprzeczne z decyzjami KIO.
Poprzednio, ZTM zrezygnował z konieczności przedstawienia imion i nazwisk (to nakaz KIO), ale zmienił zapisy przetargowe tak, że oferenci musieli legitymować się listą pracowników z wyszczególnieniem funkcji jakie będą sprawowali, ich kwalifikacji do sprawowania tych funkcji (np. kategorii prawa jazdy), a jeśli na dzień składania dokumentów nie zatrudniają ich, muszą wskazać „podstawę do dysponowania tymi osobami” oraz załączyć „pisemne zobowiązanie innych podmiotów o udostępnienie tych osób (pracowników)”. Innymi słowy, na co zwraca uwagę Mobilis, żeby wypełnić te wymogi, musiałby już teraz wiedzieć kogo zatrudni, zawrzeć kilkaset przedwstępnych umów z kierowcami i pracownikami zaplecza, a także uzyskać pisemną zgodę na ich przyszłe zatrudnienie… od MPK (!), które jest jego oczywistym konkurentem w przetargu. – wyjaśniał branżowy portal Transport-Publiczny
Jest oczywiste, że niezależnie od tego kto przetarg wygra, po Kielcach będą jeździć autobusami ci sami kierowcy co dziś. Bo tylko oni to umieją, a zwycięzca ich przejmie, bo innych nie znajdzie – wyjaśniają.
Mimo powyższego, ZTM powrócił do swoich pierwotnych zapisów nie zważając na decyzje Krajowej Izby Odwoławczej.