Tak źle nie było nawet za poprzedniego Prezydenta. Paraliżują miasto i robią z niego pośmiewisko. Zarząd Dróg do wymiany?

Wiaty przystankowe za 40 tysięcy – 25 metrów od przystanków; ITS, który nie będzie inteligentny; nawarstwianie remontów; paraliżowanie centrum miasta w godzinach szczytu. To główne grzechy kieleckiego zarządu dróg, który robiąc pośmiewisko z siebie na arenie krajowej, niszczy życie mieszkańcom, pasażerom transportu zbiorowego i kierowcom.

PODPISZ PETYCJĘ O ODWOŁANIE ZARZĄDU MIEJSKIEGO ZARZĄDU DRÓG!

Wstyd na arenie krajowej?

Kilka razy w roku, systematycznie odbywają się branżowe spotkania Inżynierów Ruchu Drogowego i Zarządców Dróg w polskich miastach. Jednym z najbardziej znanych, jest Kongres Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego odbywający się rokrocznie w Krakowie. Kongres jest okazją do podsumowania dotychczasowych działań na rzecz brd podejmowanych w Polsce przez różne instytucje i na różnych szczeblach organizacyjnych. Wraz z podsumowaniem i oceną silnych oraz słabych stron podejmowanych działań, ważnym elementem Kongresu jest także wypracowanie praktycznych wniosków i rekomendacji odnoszących się do identyfikacji źródłach zagrożeń i sposobów ich eliminacji, ze szczególnym uwzględnieniem nowych wyzwań związanych m.in. z zachodzącymi procesami społeczno-gospodarczymi, zmianami kulturowymi, rozwojem techniki itp. Na tym kilkudniowym „zjeździe” inżynierowie wymieniają się spostrzeżeniami, pokazują dobre i złe rozwiązania w kraju. Zwyczajowo część spotkania to oczywiście forma „reklam” producentów sygnalizacji świetlnych oraz urządzeń BRD.

Kielce – niestety – jeszcze ani razu nie zostały wymienione jako przykład dobrych rozwiązań. Co ciekawe jednak, wielokrotnie – i nie tylko na tym kongresie – wskazywane są rozwiązania kieleckich drogowców, które są zagrożeniem dla uczestników ruchu drogowego. Fatalna geometria skrzyżowań – tu przoduje skrzyżowanie Gosiewskiego – 1 Maja – Zagnańska.; brak jakichkolwiek działań podejmowanych na rzecz bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów; kuriozalne rozwiązania w zakresie organizacji ruchu. Oczywiście – żebyście byli tego świadomi – nie wszystko jest takie najgorsze. Kielce będą teraz sławne za wprowadzanie ITS’a, który w nazwie miał być inteligentny, ale z podejściem kieleckich urzędników utopi miasto w jeszcze większych korkach.

Zapytacie się, no okej, ale przecież kieleccy urzędnicy też jeżdżą na spotkania, szkolenia, edukują się. Tak! Jeden z urzędników odbywał nawet w tym roku studia podyplomowe nadające mu tytuł Audytora Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, który zdobył na krakowskiej Politechnice. I co z tego? Jak można było pokazywać tej osobie wprost – na zajęciach akademickich – fatalne rozwiązania z Kielc, krytykowane przez ekspertów, ale on i tak miał swoje zdanie na ten temat.

Co z tym ITS’em

Inteligentny System Sterowania Ruchem – tak definiuje się angielski skrót ITS. Obecnie jego definicja jest jednak mocno wypaczona, bo pod znakiem ITS upycha się praktycznie wszystko, bo brzmi tak „cool” i „nowocześnie”. W praktyce, inteligencji nie ma tam żadnej. Sygnalizacje świetlne pracują w ramach zadanych zakresów, algorytmów i zasad sterowania ruchem, które opracowuje człowiek.

Znana firma utrzymująca sygnalizację w jednym z dużych polskich miast właściwie robi co chce, bo jak mówi „z MZD właściwie nie ma żadnych wytycznych, kontroli czy nawet kontaktu”. Właśnie dlatego, przed rozpoczęciem remontu al. IX wieków mieliśmy pokaz kieleckiej inżynierii, w postaci długiej „czerwonej fali”. Nowe sterowniki sygnalizacji świetlnej pojawiły się na całej alei w ścisłym centrum miasta i… momentalnie zniknęła koordynacja pomiędzy skrzyżowaniami. O tym również rozmawialiśmy z tą firmą. I co się okazało? Skrzyżowania zostały – na polecenie zresztą MZD – uruchomienie w trybach „stałoczasowych”, gdyż nie wykonano jeszcze układów detekcji pojazdów. Dlaczego? Bo rozkopano na raz za dużo skrzyżowań i nie dało się skupić na najważniejszych rzeczach. Oczywiście docelowo – przynajmniej w projekcie – ta koordynacja jest (i mamy nadzieję, że się pojawi), ale w żadnym mieście nie dopuszczono by sygnalizacji „niedokończonej”.

Projekty ruchowe sygnalizacji świetlnej, w ramach których pracować będzie nasz słynny ITS są pełne… fatalnych rozwiązań utrudniających ruch. na al. IX wieków Kielc przy Urzędzie Wojewódzkim pojawiły się – niewiadomo po co – sygnalizatory kierunkowe S-3. Uniemożliwiają zastosowanie tzw.: „zielonych strzałek”, ograniczają przepustowość skrzyżowań i wydłużają cykl sygnalizacji, a w konsekwencji czas oczekiwania na zielone wszystkich uczestników ruchu drogowego. Co ciekawe, wytyczne sygnalizacyjne w miastach Polski (których oczywiście Kielce nie mają), ale również wytyczne i rozporządzenia ministerstwa nie zalecają stosowania bezkolizyjnych i kanalizowanych skrętów w prawo. Dlaczego? Wyjaśniono wyżej.

Proponowaliśmy już kilkakrotnie wiele rozwiązań w zakresie BRD, oczywiście bezskutecznie, bo „ich rozwiązania są najlepsze, tylko specjaliści nie widzą tego fenomenu!”.

Piesi w niebezpieczeństwie

Przejścia dla pieszych, przez więcej niż dwa pasy ruchu (bez sterowania sygnalizacją świetlną) są obecnie zakazane. Oczywiście prawo nie działa „wstecz”, więc nie można projektować nowych, ale te co już istnieją to po prostu istnieją. Z pomocą przychodzą Wytyczne Ministerstwa Infrastruktury w zakresie projektowania infrastruktury pieszej. Jako pierwsze – w Krakowie – podjęto testy, zakończone zresztą powodzeniem, w zakresie ograniczenia prędkości i zmniejszenia liczby wypadków z udziałem pieszych.

Bardzo wypadkowe przejście, przez 2 pasy ruchu, postanowiono wyposażyć w słupki elastyczne SIG, optyczne zwężenie jezdni malowaniem poziomym, dodatkowe oświetlenie dedykowane i pasy wibracyjne. Efekt? Spadek średniej prędkości pojazdów o 8km/h, spadek liczbów wypadków z udziałem pieszych o ponad 80%!

Takie rozwiązania zaproponowaliśmy więc kieleckim urzędnikom. Nisko-kosztowe, poprawiające bezpieczeństwo. Udowodnione wieloletnimi testami. Co od nich usłyszeliśmy?

Że takiego rozwiązania nie ma w przepisach, że pieszy będzie się czuć „zbyt bezpiecznie!”. Dodatkowo zaczęli atakować organizację ruchu na omawianym przejściu i szukać jego złych stron. Złych stron, których nie widzi Policja, Ministerstwo, inżynierowie ruchu. Ale Kielce widzą!

Miejscy inżynierowie nie podejmują żadnych logicznych, rozsądnych działań zmierzających do poprawy warunków bezpieczeństwa ruchu drogowego w Kielcach. Na ul. Grunwaldzkiej przy fabryce społem, przesunięto np.: linię zatrzymania przed przejściem. Po co? Tego właściwie nie wie żaden inżynier. MZD tłumaczy, że to w celu poprawy bezpieczeństwa pieszych…

A co ze światłami? No znowu docieramy do punktu, w którym swój popis daje Wydział Inżynierii Ruchu Drogowego w kieleckim MZD. Zapewne doskonale znacie skrzyżowanie Żytniej i Grunwladzkiej – 5 minut potrzeba na przejście 3 przejść dla pieszych. Ale takich koszmarów jest więcej, a część z nich wprost niezgodna z obecną wiedzą i doświadczeniem miast w Polsce.

Kielce nagminnie korzystają ze sterowania sygnalizacją świetlną w formule „ALL RED”. Oznacza to, że sterownik sygnalizacji każdorazowo powraca do podstawowej fazy „ALL RED”, czyli na każdym wlocie skrzyżowania i przejściu dla pieszych świeci się czerwone światło to czasu zgłoszenia jakiegoś uczestnika ruchu. Stosowanie takich zasad sterowania jest już mało spotykane, popularne szczególnie na Śląsku od około 2010 roku. Obecnie większość miast odeszła od takich metod ze względów bezpieczeństwa oraz braku jakichkolwiek uzasadnionych zysków w przepustowości. Kierowcy uczą się łatwo takich sygnalizacji i pędzą wiedząc, że powinno zapalić się zielone.

Do kuriozalnych sytuacji dochodzi m.in. na ul. Orkana oraz ul. Zagnańskiej przy Cmentarzu Piaski. Zamiast utrzymywać zielonego światło na jezdni cały czas, zapewniając płynny i bezpieczny przejazd, to sygnalizacja przepuszcza jadący pojazd i wraca do czerwonego. Efekt? Wiele pojazdów przejeżdża obecnie na czerwonym, bo doskonale wie, że dostanie zielone i „pędzi”, a sygnalizacja nie zdąży się zmienić. W Polskich miastach stosuje się obecnie tzw. fazę „preference” – w przypadku braku ruchu na skrzyżowaniu, sterownik pozostaje w fazie bieżącej (głównej) – zazwyczaj na kierunku z największym ruchem (głównym), do czasu nadjechania innego pojazdu, roweru lub wciśnięcia przycisku przez pieszego.

Oczywiście tu również kielecki MZD nie uznaje argumentów z innych miast, bo wiedzą najlepiej i nic zmieniać nie będą.

Paraliż miasta

Zupełny paraliż miasta, do którego doszło z powodu braki kompetencji u zarządcy drogi. Pogłębiający się chaos w śródmieściu, wykonawcy robiący co chcą, remonty na remontach i brak koordynacji prac. To wszystko zostało przypieczętowane piątkowym paraliżem śródmieścia.

Co się działo? Podwykonawca ITSu postanowił w piątek, w godzinach szczytu, zwęzić ul. Gosiewskiego do 1 pasa ruchu ruchu. Czynności wręcz zakazane w innych miastach, ściśle kontrolowane przez zarządców dróg i inżynierów ruchu, w Kielcach przychodzą od tak. Nikt nie panuje nad stanem ulic, nikt nie panuje nad płynnością ruchu, nikt nie panuje nad inwestycjami. Fatalny i przykry brak kompetencji kieleckich urzędników dał się odczuć po raz kolejny Kielczanom, którzy stali w godzinnych korkach podczas piątkowych wyjazdów czy powrotów z pracy/szkoły do domu.

Wiata 20 metrów od przystanku

O przystanku na Żelaznej słyszał już chyba każdy. Najpierw powodem umieszczenia wiaty tak daleko były przepisy. Gdy wskazaliśmy MZD, że te przepisy nie istnieją od 2 lat, to powiedzieli, że oni znają doskonale przepisy i obowiązują. Okazało się, że jednak mieliśmy rację (trzeba było dodać screena z Ustawy na Facebooka, żeby się te beztalencia ruszyły), więc wieloletni, niezawodny rzecznik MZD zmienił zdanie. Przepisy jednak nie istnieją! Ale… na ul. Żelaznej są gigantyczne potoki pieszych! Niech ktoś powie, kiedy widział na ul. Żelaznej „gigantyczny” ruch pieszych – nie biorąc pod uwagę pasażerów oczekujących na autobusy.

Co ciekawe! Na ul. Paderewskiego i na ul. Jana Pawła II (rogatka) , gdzie ruch pieszych faktycznie jest gigantyczny, nie przeszkadza wiata, latarnia, tablica przystankowa, automat do sprzedaży biletów i wejście do dwóch sklepów. Tam nie ma problemu, wiata stanęła jest super! To idealnie obrazuje stan wiedzy i mentalność urzędników z kieleckiego MZD i Ratusza. Nie przyznać się do błędu, brnąć za wszelką cenę w swoje i bronić jak lew, nawet jak rzeczywistość jest inna.

Odwołać Dyrektora MZD

Właściwie jedynym rozwiązaniem, które mogłoby pozwolić na ruszenie tego kamienia na ul. Prendowskiej (siedziba MZD) jest odwołanie dyrektorów MZD, a szczególnie głównego – Grzegorza Staszewskiego, zastępca ds. utrzymania dróg Jarosław Soboń, a razem z nim, najbardziej zatrzymującą rozwój miasta i inżynierii ruchu drogowego jest Kierownik Referatu Inżynierii Ruchu i Systemów Sterowania – Pan Krzysztof Pawlak. Z zamkniętymi na wiedzę, upartymi, snobistycznymi umysłami to miasto nic nie osiągnie, a kielczanie będą tonąć w korkach, czekając na światło zielone na fatalnie zaprojektowanych skrzyżowaniach.

PODPISZ PETYCJĘ O ODWOŁANIE ZARZĄDU MIEJSKIEGO ZARZĄDU DRÓG!